Trendy czasów kryzysu
Każda zmiana wywołana pandemią pociągała za sobą kolejne. Konieczność wdrożenia pracy zdalnej lub hybrydowej wymusiła na przedsiębiorcach zmianę organizacji pracy, wyostrzyła też istniejące wcześniej problemy dotyczące komunikacji i sposobów zarządzania. Tam, gdzie reorganizacja pracy nie była możliwa, dochodziło często do masowych zwolnień. Do pandemii dołączył więc ogólnoświatowy kryzys gospodarczy. W kulturze coachingu kryzys bywa nazywany szansą na zmianę i świetną okazją do korekty obranego wcześniej kursu, ale trudno oczekiwać, by niepewni jutra kredytobiorcy zatrudnieni w walczących o przetrwanie firmach znaleźli w sobie dość entuzjazmu i wiary, by witać go z radością i ufnością. Zwłaszcza, że po pandemii i kryzysie pojawił się trzeci destabilizujący element – wywołana przez Rosjan wojna w Ukrainie.
Rezygnacja w liczbach
Po wybuchu pandemii i związanym z nim lockdownie karierę zrobiło pojęcie „quiet quittingu” – cichej rezygnacji, nazywanej tez czasem „wielką rezygnacją”. To niekorzystne z punktu widzenia pracodawcy zjawisko polega na ograniczeniu zaangażowania w obowiązki zawodowe do poziomu niezbędnego minimum. Trudno myśleć o tym mechanizmie w oderwaniu od warunków zewnętrznych. Początkom pandemii towarzyszył realny lęk o życie własne i bliskich, całkowita zmiana stylu życia i związana z przymusową izolacją edukacja zdalna, angażująca siły i uwagę rodziców, zmuszonych do wypełniania obowiązków prywatnych i zawodowych symultanicznie, w niekoniecznie przystosowanej do tego przestrzeni własnego domu. Cicha rezygnacja nie była więc, przynajmniej początkowo, wyrazem zmiany nastawienia, lecz reakcją na zmianę warunków życia. Zupełnie zrozumiałą – jeśli spojrzymy na nią z tej perspektywy.
W kwietniu 2020 liczba bezrobotnych w Polsce wzrosła o 3% w porównaniu do analogicznego okresu w poprzednim roku. W lipcu liczba ta wzrosła do 19%, a pod koniec roku osiągnęła poziom 21%. Od czasu kryzysu ekonomicznego w 2009 roku nie notowaliśmy tak wysokich wskaźników., na szczęście jednak nie pobiliśmy ustanowionego wówczas rekordu – 28%.
Warto zastanowić się nad tym, jakie grupy zawodowe i wiekowe zwolnienia obejmowały najczęściej. Jeśli uśrednimy te dane, otrzymamy błędny obraz rzeczywistości. Dominująca w mediach narracja wokół generacji Z i jej stosunku do pracy opiera się często na fałszywych przesłankach.
Do pracy, rodacy
W sondażu przeprowadzonym pod koniec 2020 roku na zlecenie agencji zatrudnienia Work Service więcej niż jedna trzecia Polaków poniżej 24 roku życia rozważała wyjazd do pracy za granicę. W pozostałych grupach wiekowych taką chęć deklarowało dwukrotnie mniej ankietowanych. Jak podaje GUS, pod koniec 2021 roku w urzędach pracy zarejestrowanych było o 18% więcej młodych ludzi do 30-tego roku życia niż rok wcześniej.
Większość tej grupy stanowili ludzie, którzy nie ukończyli jeszcze 25 lat. Przed bezrobociem, tradycyjnie najpowszechniejszym wśród osób z niskim wykształceniem, nie chroniło już ukończenie wyższych studiów. Liczna bezrobotnych absolwentów szkół i uczelni wzrosła o ponad 13% w skali roku. Na świecie w 2021 roku bezrobocie wzrosło o 3,7%, ale w tej grupie wiekowej osiągnęło poziom 8,7%.
O młodości!
Czy liczby te stanowią odzwierciedlenie roszczeniowości i niezdolności do kompromisu, które często zarzuca się młodym? Bynajmniej. Ostatnie kryzysy uderzyły najsilniej w sektor usługowy. Branża gastronomiczna, kultura, turystyka i wydarzenia masowe to tradycyjnie obszary, w których najczęściej zatrudnienie odnajduje ta grupa wiekowa. Umowy cywilnoprawne nie zabezpieczały przed utratą pracy z dnia na dzień. W kryzysie większego znaczenia z punktu widzenia pracodawców nabrały jakość i wydajność pracy, poszukiwano więc głównie specjalistów, ludzi z udokumentowanym doświadczeniem zawodowym. Nawet w IT, branży zwyczajowo kojarzonej z młodymi, tylko 5% ofert pracy z 2020 roku kierowanych było do osób rozpoczynających karierę. Przy zdalnym trybie pracy uczenie i wdrażanie nowych pracowników stało się trudniejsze i mniej opłacalne.
Młodzi Polacy odczuli te zmiany boleśnie. Aż 48,7% z nich uważa, że pandemia wpłynęła negatywnie na możliwość rozpoczęcia i rozwinięcia kariery. W ostatnich latach wzrosła popularność „gniazdowania”, czyli pozostawania w domu rodzinnym już po ukończeniu edukacji i rozpoczęciu życia zawodowego. Lenistwo czy czynnik ekonomiczny?
„Roszczeniowe” zetki, rozczarowane własną sytuacją, zredefiniowały pojęcie sukcesu. Dla 36,3 % ankietowanych jest nim praca, która jest pasją. Wcześniej uważało tak ponad 50% młodych ludzi. Aż 74,2% młodych preferuje stałą formę zatrudnienia, czyli umowę o pracę. Wzrosła świadomość niepewności zatrudnienia i konsekwencji, jakie jego utrata ze sobą niesie. Jak zatem rozumieć w tym kontekście „quiet quitting”? I kto kogo ostatecznie porzuca?
Odpowiednie dać rzeczy słowo
W polskiej przestrzeni medialnej zjawisko cichej rezygnacji opisywane bywa regularnie, ale z pominięciem pozostałych „cichych” zjawisk, które ostatnie kryzysy nie tyle wykreowały, co obnażyły. Poświęciliśmy temu zagadnieniu jeden z artykułów w Digitized, opierając się na źródłach zza oceanu i zachodniej Europy, gdzie dyskusja na temat kultury pracy pozwala na większe niuansowanie zagadnienia.
Cicha rezygnacja ma swoje źródła także w praktykach ocierających się o mobbing, pojęcie, które w Polsce nadal wymyka się jasnym definicjom. Ciche promocje, ciche zwolnienia i ciche ograniczenia, o których pisaliśmy, to formy dręczenia pracownika, prowadzące do wypalenia zawodowego, kryzysów psychicznych i drastycznie obniżonej wydajności. W szerszej perspektywie toksyczne środowisko pracy nie opłaca się nikomu.
W naszym kraju borykamy się jeszcze ze spuścizną okresu transformacji. Wielkie kariery lat 90., oparte na kilkunastogodzinnych dniach pracy, przeniknęły do naszej kultury w postaci nieuświadomionych wzorców. Kolejni przedsiębiorcy z grupy 50 plus dzielą się z czytelnikami zdziwieniem, że ten model nie jest dla kolejnych pokoleń nie tyle nawet atrakcyjny, co w ogóle dopuszczalny.
Do kogo należy rynek?
Błędna interpretacja danych, wymuszona ekonomiczną zapaścią mobilność, skłonność do częstszej niż wcześniej zmiany pracy (cechująca wcale nie większość pracowników, a jedynie tych młodszych, bez społecznych zobowiązań w postaci rodzin na utrzymaniu i rosnących rat kredytów), większa otwartość na zmianę branży i wyższe oczekiwania wobec pracodawcy w zakresie formy zatrudnienia doprowadziły do dość optymistycznego i naiwnego założenia, powielanego przez kolejne media, że oto mamy w Polsce rynek pracownika, czyli sytuację, gdy ofert pracy jest więcej niż pracowników zainteresowanych jej podjęciem. W domyśle – pracownik może teraz stawiać wygórowane żądania, a pracodawca nie ma innego wyjścia, jak tylko na nie przystać. O czasy, o obyczaje! Pierwsze sensacyjne doniesienia o tej jakże radykalnej zmianie układu sił pojawiły się na początku 2022 roku. Nie minął rok, a witamy już kolejne zjawisko: big stay. Nie byłoby w tym niczego dziwnego, gdyby nie fakt, że to dwa zupełnie przeciwstawne zjawiska.
Kongres europejski, ale polski
O polskim rynku pracy debatowano w kwietniu 2023 roku podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach. Wśród prelegentów znalazła się Kinga Marczak, dyrektorka sprzedaży firmy Personel service SA, która przemówiła nie w imieniu zatrudniających, lecz zatrudnionych: „My jako pracownicy nauczyliśmy się pracę szanować, pracownicy są mniej roszczeniowi” Czyli jednak nie rynek pracownika? Czego żądają, zachłanni?
„Ponad 70% pracowników chciałoby od pracodawcy podwyżki rekompensującej inflację, przy czym tylko 28% jest gotowych o tę podwyżkę poprosić.” - kontynuuje Marczak.
A pozostałe 42%? Nie chce im się? Czy może obawiają się reakcji pracodawcy?
Zupełnie niepotrzebnie, polscy pracodawcy ery nakładających się na siebie kryzysów przeanalizowali dogłębnie potrzeby pracowników i są na nie otwarci. Mówiła o tym Wioletta Kandziak, dyrektorka wykonawcza ds. kadr w jednej z największych państwowych spółek, PKN ORLEN SA:
„Wynegocjowaliśmy kompromis, który zakłada, że kluczowe dla pracownika jest zapewnienie płynności finansowej, wynagrodzenie wypłacane co miesiąc, które pozwoli mu na zaspokojenie podstawowych potrzeb i rosnących kosztów”.
Uff. W tej sytuacji naprawdę można złożyć broń i darować sobie wygórowane wymagania. Może faktycznie nadchodzi nowa era – big stay. Stanisław Szwed, sekretarz stanu z Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej obiecuje kolejne benefity, między innymi wpisanie do Kodeksu Pracy badania trzeźwości pracowników, regulacji pracy zdalnej i zwiększenie transparentności wynagrodzeń. Polski pracownik będzie miał wgląd w widełki płacowe stanowiska, na które aplikuje jeszcze przed podpisaniem umowy!
Żyć nie umierać, czy raczej pracować nie rzucać. Czyli jednak kolejny światowy trend zahacza o rynek polski. Rzadziej zmieniamy pracę, jesteśmy skłonni pozostać tam, gdzie jesteśmy, nawet jeśli nie jest to praca marzeń. Być może ma to coś wspólnego ze stale zmniejszającą się liczbą ofert? W pierwszym półroczu 2023 roku w serwisie Pracuj.pl pojawiły się 454 tysiące ofert pracy. To o 24% mniej niż rok temu. Grupa Pracuj podkreśliła w swoim raporcie dużą mobilność zawodową Polaków, którzy „aplikowali chętniej niż wcześniej”. Brawo! Nawet, jeśli robimy to po to, by przetrwać, a nie hobbystycznie lub z kaprysu.