Feminatywy i neutralne zaimki. Jak i po co stosować język inkluzywny w miejscu pracy?
Zaczynając od końcówki
Język inkluzywny często budzi sprzeciw wśród osób posługujących się na co dzień polszczyzną. Stosowanie zaimków „onx/jex” często uważane jest za całkowicie niepotrzebny wymysł współczesności, a określenia typu „byłom” czy „chciałobym” wydają się nie do pomyślenia.
Nawet Rada Języka Polskiego w odpowiedzi na zapytanie o korzystanie z powyższych form stwierdza, że „formy są systemowo poprawne, lecz w zasadzie należą do klasy form potencjalnych, nieużywanych na co dzień”.
Co więcej, często jako społeczeństwo nie radzimy sobie nawet z kwestiami prostszymi językowo niż forma neutralna płciowo, takimi jak feminatywy. Ich używaniu sprzeciwiają się zresztą nawet niektóre kobiety, twierdząc, że żeńskie końcówki nie są im do niczego potrzebne. I to mimo faktu, że feminatywy obecne są w naszej mowie ojczystej od setek lat.
Przykładowo słowo „gościni”, z którego tak wiele osób chętnie się podśmiewa, istnieje w polszczyźnie od wieków, o czym przekonuje w swojej książce Żeńska końcówka języka Martyna F. Zachorska, znana także jako Pani od feminatywów. Więcej na ten temat w swoim wystąpieniu na TEDx Koszalin mówił też Maciej Makselon (możecie obejrzeć je poniżej).
Nie będę zatem wymyślać koła na nowo i do wymienionych źródeł odsyłam wszystkich, którzy są przekonani, że feminatywy to wymysł feministek. Zamiast tego skupię się na wpływie, jaki słowa mają na otaczającą nas rzeczywistość, zwłaszcza w miejscu pracy.