Kryzys czy karnawał? Co się dzieje w polskiej branży IT

Sytuacja na rynku IT to często przewijający się od paru lat temat, którym zajmowały się już wszystkie czołowe magazyny i portale. Trudno jednak na podstawie tych tekstów zorientować się, jaki proces rzeczywiście na tym rynku zachodzi.

Newsweek opublikował w pierwszych dniach sierpnia artykuł Marcina Topasia pod wymownym tytułem: „Młodzi zaprogramowani na sukces. „10 tysięcy zł to na lajcie odłożę”". Cały tekst jest właściwie tego zdania rozwinięciem i skrzy się wypowiedziami początkujących programistów o zarobkach niewyobrażalnych dla przedstawicieli większości profesji. Topaś stawia też odważną tezę. Już dwa lub trzy miesiące właściwie jakiegokolwiek branżowego stażu gwarantować mają młodemu programiście błyskawiczną karierę. Sky is the limit. W drugiej połowie 2023 roku nie brzmi to jednak wiarygodnie, bo optymizmu Newsweeka nie podziela właściwie żadne inne medium.

Venture capital bez pieniędzy

W artykule poświęconym temu samemu zagadnieniu Spidersweb.pl używa na określenie sytuacji na polskim rynku IT terminu „pogrom”. Dlaczego tak? Cokolwiek wydarza się u nas, ma swoje źródła za oceanem. W Stanach Zjednoczonych połączenie wysokiej inflacji i podwyżek stóp procentowych sprawiło, że zbiedniały fundusze venture capital. A załamaniu rynku towarzyszył spadek wyceny spółek technologicznych. Big techom zabrakło finansowania ze strony inwestorów i zaczął się proces cięcia kosztów. Bankructwo Sillicon Valley Bank tylko wzmocniło napięcia i niepokoje. To kryzys czy karnawał?

"Prawda leży pośrodku. - uważa Krzysztof Wojewodzic, CEO Escola S.A. - Analiza dostępnych raportów branżowych prowadzi do wniosku, że mamy do czynienia z kryzysem. Trzeba jednak zadać pytanie o jego przyczyny, o to, czy kryzys nie jest korektą po pandemii. Pensje osiągnęły wysoki pułap, koszt wdrożeń IT jest naprawdę wysoki. Rynek się nasycił, dojrzał. No i widać korekty."

165 tysięcy pracowników na bruku

2022 rok był w USA rokiem masowych zwolnień. Mark Zuckerberg zwolnił aż 13% swoich pracowników, czyli 11 tysięcy osób – z 87 tysięcy wszystkich przez siebie zatrudnianych. Elon Musk spektakularnie rozmontował struktury Twittera, tam etaty utraciła połowa pracowników – 3,7 tysięcy ludzi. Snapchat pożegnał 1300 osób, Seagate 3 tysiące, 10 tysięcy osób rozstało się z Amazonem, a 4 tysiące z Cisco. W analogicznym czasie na polskim rynku trwał jeszcze karnawał. Spidersweb przytacza dane serwisu Layoffs FYI, zbierającego dane dotyczące zwolnień w branży technologicznej: w 2022 roku 1058 firm zwolniło tam prawie 165 tysięcy pracowników. Po jakimś czasie zwolnienia objęły także polski rynek IT.

Globalizacja w obszarze każdej gałęzi biznesu prowadzi do tego, że pomysły zrodzone na zachodzie materializują się tam, gdzie ich produkcja nie wiąże się z typowo zachodnimi kosztami. Branża technologiczna nie jest tu wyjątkiem. Niemalże na końcu tego łańcucha jesteśmy my, Europa Wschodnia.

Krzysztof Wojewodzic widzi jeszcze jeden czynnik wpływający na ogólną sytuację rynku:

"Obawiam się, że custom software development w obecnym kształcie się kończy. Nie w tym roku, nie w 2024, ale prędzej czy później na pewno. Niegdyś praca nad jedną aplikacją angażowała sto osób, dziś tę samą pracę wykona mały, zwinny team złożony z pięciu osób. Generatywne programowanie wiele w tej kwestii zmieniło. Jest dużo low-codowych i no-codowych rozwiązań. Parę lat temu mocno weszło obiektowe programowanie, teraz mamy generatywne. Kodowanie z roku na rok staje się tańsze i łatwiejsze, wydajniejsze. Nasza wydajność jako dostawców oprogramowania rośnie w sposób błyskawiczny."

App4You w obliczu zmian

Porzućmy krzykliwe tytuły i nagłówki. Pod koniec 2022 roku młody przedsiębiorca z interesującej nas branży tech, Wiktor Słomiński opublikował na LinkedInie plan zmian, jakie wprowadzi w swojej firmie w ramach przygotowań na chudsze czasy. App4You to firma zajmująca się oprogramowaniem, ze szczególnym naciskiem na aplikacje mobilne. Większość klientów firmy wywodzi się z Polski, ale zdarzają się też zlecenia z Europy lub Stanów właśnie. Partnerzy już w 2022 roku odczuli, że zachodnie firmy IT zaczęły kłaść ogromny nacisk na redukcję kosztów. Jednocześnie stawki godzinowe dobrych programistów poszybowały w górę – czasami osiągając pułap 60 tysięcy pln miesięcznie. Złoty poszybował w dół, wzrósł więc koszt wszelkich zagranicznych licencji. Wszystkie te elementy razem ułożyły się w dość ponury obraz najbliższej przyszłości.

Lubomir Dimitrov z IDC zwrócił uwagę na łamach parkiet.com, że zanim kryzys zza oceanu do nas na dobre dotarł, sytuacja tam zaczęła ulegać poprawie. Zresztą europejski rynek ICT pozostaje odporny nawet w okresie niestabilności i niepewności gospodarczej. Ale jak wiadomo: chcesz pokoju, szykuj się na wojnę.

Tym tropem podążył Wiktor Słomiński. W planach na 2023 rok znalazły się poprawki zarówno kosmetyczne jak i radykalne. Maksyma App4You pokrywa się z maksymą Gdańska. „Nec temere nec timide” – z odwagą, ale z rozwagą. Planowana restrukturyzacja pomogła zaoszczędzić średnio 10 tysięcy pln miesięcznie. Firma rozpoczęła inwestowanie we własne aplikacje dla b2b, aby zapewnić sobie pasywny dochód z wielu źródeł. Porzuciła też model współpracy na wyłączność na rzecz czasowych kontraktów. Większe środki przeznaczono na spotkania networkingowe i Marketing Automation. Jedną z większych zmian była rezygnacja z biura, firma przeszła całkowicie na zdalny model pracy. Czy przejście było bezbolesne? Nie, wymagało zatrudnienia konsultantki wspierającej organizacje przechodzące ten proces, zaowocowało też kilkoma rozstaniami. Nie każdy, o czym pisaliśmy, potrafi i chce pracować samodzielnie i bez fizycznego kontaktu z zespołem. Firma rozpoczęła proces stopniowego odchodzenia z sektora indywidualnych stron internetowych na rzecz koncentracji na rynku dedykowanych aplikacji mobilnych i oprogramowania.

Kryzys i co potem?

Rozmawiamy osiem miesięcy po wprowadzeniu tych zmian. Co działo się na rynku w międzyczasie? Rozkwit, pogrom czy stagnacja? Żadne z powyższych. Pewne spowolnienie, którego istnieniu trudno zaprzeczyć może mieć związek z powrotem do stanu sprzed pandemii, która nieco sztucznie wywindowała rynek usług IT. Wspominała o tym na łamach Parkiet.com Magdalena Czubaszek z Accenture, której zdaniem obecna sytuacja jest raczej korektą wywołanego pandemią trendu niż kryzysem.

W pandemii zapotrzebowanie na programistów wzrosło o 25%, niestety z czasem okazało się, że pandemiczny boom na IT przyniósł biznesowi spory zawód. Badania firmy Gartner pokazały, że aż 60% przedsiębiorstw inwestujących w technologie wyraziło nimi rozczarowanie. Koszty wdrożenia w ponad 40% przypadków, zdaniem analityków z Panorama Consulting, przekroczyły budżet, a ponad 35% implementacji nie wprowadzono na czas.

Szybkie kariery, o których pisał Newsweek, niosą ze sobą ryzyko związane z brakiem doświadczenia zawodowego błyskawicznie awansującego programisty. Pozycja juniorów w czasach stagnacji bądź kryzysu uległa drastycznemu pogorszeniu. Wiktor Słomiński w swoim zespole liczącym od 8 do 13 osób nie zatrudnia żadnego juniora. To zbyt wielkie ryzyko. W kryzysie polegamy na najlepszych, brak funduszy na wdrożenie i kształcenie juniorów, a ryzyko błędu jest zbyt wysokie. Istnieją udogodnienia dla studentów poszukujących kariery w IT, jest to też dobra droga dla tych, których do Polski sprowadziła wojna. Możliwość zatrudnienia juniorów na preferencyjnych warunkach może jeszcze uczynić ich ponownie atrakcyjnymi w oczach pracodawców. Opowieści o stażach i błyskawicznych karierach można dziś włożyć między bajki. Tak było, ale kilka lat temu. Krzysztof Wojewodzic widzi to podobnie:

"To ciężkie czasy dla juniorów. 10 lat temu wiele firm święciło triumfy. Inwestorzy do nich przychodzili z plikiem gotówki. To się wszystko skończyło lub kończy. Między innymi dlatego trudno znaleźć dzisiaj juniorowi pracę. Chyba, że ten junior jest normalnym, pełnowartościowym absolwentem informatyki, który ma inżynieryjne pasje, jakieś szersze wykształcenie. Jest generalnie mniej pracy na rynku, bo jest dużo zwolnień. Po co brać juniora, jeśli można zatrudnić za taką stawkę, jaką dwa lata temu płacono juniorowi, mida?"

Sektor publiczny na ratunek

Wiktor Słomiński zachowuje ostrożność pytany o nadanie jednej etykiety procesom zachodzącym na polskim rynku IT. Na pewno nie pogrom, trochę kryzys, bardziej może spowolnienie. Ale też nie do końca, bo wiele firm z sektora MŚP najzwyczajniej w świecie splajtowało. Polski sektor MŚP nie ma stabilnego, stałego finansowania z zagranicy. Reaguje więc na kaprysy zachodnich rynków. Pewnym rozwiązaniem, na które App4You stawia w ostatnim czasie jest pozyskiwanie klientów z obszaru sektora publicznego. Ze względu na toczącą się wojnę na poziomie Unii Europejskiej zapadła decyzja zakazująca udzielania i dalszego wykonywania zamówień publicznych i koncesji, których stroną są obywatele rosyjscy oraz podmioty lub organy z siedzibą w Rosji. Otwiera to nowe możliwości przed podmiotami z Polski.

Program "Cyberbezpieczny Samorząd"

Bezpieczną przystanią w czasach niewypłacalnych zleceniodawców okazać się mogą instytucje publiczne. I wbrew pozorom nie jest to wąski rynek, ponieważ w stronę samorządów płyną teraz gigantyczne dofinansowania związane z cyberbezpieczeństwem. W ramach programu „Cyberbezpieczny Samorząd” oferuje dotacje w wysokości 200-850 tysięcy złotych. Do końca września gminy, powiaty i województwa mogą wnioskować o dofinansowania dla działań związanych z cyberbezpieczeństwem. Łącznie program opiewa na 1,9 mld złotych.

Rynek usług IT to system naczyń połączonych. Na wozie czy pod wozem – sukcesy jednych przekładają się na kondycję pozostałych.