Samotni z wyboru? Jak być founderem i nie zwariować
Nasz redakcyjny kolega Jakub Rusak opisywał niedawno polskie środowisko startupowe, które na tle innych europejskich ekosystemów wypada naprawdę pozytywnie. Działamy prężnie, mamy ponad 5000 startupów i 130 aktywnych funduszy venture capital. Wyrastamy na lidera w Europie Środkowo-Wschodniej. Za tymi imponującymi liczbami kryją się konkretne osoby - founderzy.
Inicjowanie przedsięwzięcia biznesowego wymaga określonych predyspozycji. To domena ludzi odważnych, kroczących własnymi ścieżkami, często indywidualistów. W raporcie Polski Przedsiębiorca opracowanym na podstawie badania ARC Rynek i Opinia i inFaktu aż 64% ankietowanych biznesmenów przyznało, że do założenia własnej działalności skłoniła ich silna potrzeba niezależności i samodzielności. Warunki do prowadzenia działalności gospodarczej najlepiej oceniali przedsiębiorcy z szeroko rozumianej branży „informacja i komunikacja”, czyli IT.
Trudno jednoznacznie interpretować „potrzebę niezależności”. Może ona wynikać z problemów z funkcjonowaniem w hierarchicznych strukturach, może też oznaczać niskie kompetencje interpersonalne. W raporcie nie pochylano się nad tym zagadnieniem, a szkoda. Taka analiza własnych ukrytych motywów wymaga sporej dozy samoświadomości, a tę zdobywa się często metodą prób i błędów. Jej katalizatorem bywają najczęściej doświadczenia trudne, pokonywanie licznych przeszkód i wyzwań, z jakimi mierzyć musi się każdy founder. Ich nawarstwienie prowadzi do zjawiska zwanego samotnością foundera.