Szczęście na pełen etat. Kto potrzebuje happiness managera – firma czy pracownik?

Niezależnie od metod, nowych stanowisk czy ich nomenklatury, najważniejsza i najstarsza prawda jest jedna – najlepszym ambasadorem firmy oraz tajemnicą jej sukcesu jest zadowolony i usatysfakcjonowany pracownik, co bezpośrednio przekłada się na efektywność oraz atmosferę w organizacji.

Szczęście na pełen etat. Kto potrzebuje happiness managera – firma czy pracownik?

Coraz więcej firm, zwłaszcza dużych i międzynarodowych, ma w swoich zespołach osoby pełniące funkcję happiness managera, co bywa tłumaczone na polski, nie bez ironii, jako „oficer szczęścia”. Siedem lat temu media pełne były opisów nowego, intrygującego zawodu. Wiele wystąpień pod szyldem TedEx obracało się wokół tego tematu.

Arnaud Collery, były komik i aktor, a ówcześnie CEO w Happiness Agency, wygłaszał porywające mowy, w których przekonywał, że brak pracowniczego szczęścia przekłada się na twarde liczby, a konkretnie - 450 miliardów dolarów rocznie. Tyle tracić miała amerykańska gospodarka, ponieważ w badaniach, na które powoływał się Collery, 9 na 10 ankietowanych pracowników określało siebie mianem „niezaangażowanych”, w domyśle – nieszczęśliwych. Ale czy naprawdę musimy być szczęśliwi w pracy?

Uzyskaj pełny dostęp do magazynu

Zarejestruj się bezpłatnie, by uzyskać dostęp do całości tego artykułu.

Zarejestruj się
Masz już konto?

Świetnie! Twoja rejestracja się powiodła.

Witaj z powrotem!

Twoja rejestracja w Digitized - magazyn dla ludzi w cyfrowym świecie zakończyła się sukcesem.

Sukces! Sprawdź swoje konto e-mail w poszukiwaniu magicznego linku do logowania.

Sukces! Twoje informacje rozliczeniowe zostały zaktualizowane.

Twoje informacje rozliczeniowe nie zostały zaktualizowane.