Przy niej Instagram, Netflix i Uber to startupy. Sylwetka firmy Tencent

Choć jest więcej wart niż Netflix, Instagram i Disney razem wzięte, to prawdopodobnie nawet nie wiecie, że korzystacie z jego usług. I nic dziwnego, ponieważ chiński gigant technologiczny Tencent chce, by tak pozostało.

Przy niej Instagram, Netflix i Uber to startupy. Sylwetka firmy Tencent

Kiedy spojrzycie na opublikowany przez agencję Kantar ranking stu najcenniejszych marek na świecie, bez problemu dostrzeżecie tam najbardziej znane firmy. Na podium rokrocznie pojawiają się Apple, Google, Microsoft czy Amazon, ale prawdziwym zaskoczeniem może okazać się aktualna pozycja numer siedem.

Należy ona do firmy Tencent, chińskiego giganta, który wart jest więcej niż Netflix, Disney i Instagram razem wzięte i daleko w tyle pozostawia Mastercard, Facebooka, Nike czy Starbucksa. Mimo to w powszechnej świadomości pozostaje stosunkowo anonimowy. W tym artykule rzucimy na niego więcej światła.

WeChat od Tencentu, czyli Facebook, Netflix i Uber w jednym

Zacznijmy od Chin, ponieważ to właśnie tam narodziła się obecna potęga Tencentu. Gigant aktualnie niemal całkowicie zdominował najważniejsze aspekty cyfrowego życia w Państwie Środka – od bankowości, przez gry i zakupy online, aż po media społecznościowe. Było to możliwe dzięki aplikacji WeChat, bez której życie w Chinach jest w pewnym sensie niemożliwe. Nie bez kozery zresztą WeChat zyskał miano Everything App, apki od wszystkiego. Dane wskazują bowiem, że prawie cała populacja kraju (1,4 mld ludzi) korzysta z niej średnio przez 4 godziny dziennie!

Trudno się jednak dziwić. WeChat to Facebook, PayPal, Netflix, Google, Spotify, Uber, Tinder, Zoom, YouTube i Amazon w jednym. Chińczycy za jego pośrednictwem dzwonią do znajomych, płacą rachunki, zamawiają taksówki, słuchają muzyki, poznają ludzi, oglądają filmy. I to właśnie ta dominacja w Chinach jest silnie powiązana z działalnością Tencentu na Zachodzie i z dużym prawdopodobieństwem przekłada się na obecność firmy w przytoczonym we wstępie rankingu. Ma to swoje ciemne strony.

Chińczycy trzymają nas mocno. Śledztwo Sylwii Czubkowskiej w Czytelni Digitized
W tym tygodniu zapraszamy w ramach Czytelni Digitized na wyprawę do Chin. Aby tam się znaleźć, nie trzeba już opuszczać Polski. Pisze o tym Sylwia Czubkowska w obszernej relacji z kilkuletniego dziennikarskiego śledztwa. To świetna książka, ale niemiła lektura. Polecamy.

WeChat od Tencent – przedłużenie Komunistycznej Partii Chin

Wszechobecność i wszechpotężność WeChat oznacza bowiem, że Tencent posiada dostęp do niemal wszystkich danych na temat swoich użytkowników i użytkowniczek. Począwszy od ich dokładnej lokalizacji i historii przebytych tras, przez ich wagę i całą historię operacji bankowych, aż po wszystkie wiadomości, połączenia i wyszukiwania. Tencentowi pozwolono w praktyce zmonopolizować całe gałęzie przemysłu w Chinach bez jakiejkolwiek ingerencji ze strony organów regulacyjnych, co jednocześnie sugeruje, że państwowi dygnitarze muszą zasiadać w zarządzie firmy i wpływać na jej decyzje biznesowe.

Naturalnie sukces większości chińskich firm jest w mniejszym lub większym stopniu powiązany z Komunistyczną Partią Chin (KPCh), jednak w tym konkretnym przypadku korzyści dla jej członków są aż nazbyt wysokie. Dzięki Tencentowi i jego superaplikacji rząd zyskuje bowiem nie tylko jedno z najpotężniejszych narzędzi nadzoru w historii ludzkości, ale też dostęp do olbrzymich pieniędzy. Aplikacja bankowa WeChat Pay rejestruje ponad miliard transakcji płatniczych dziennie, czyli więcej niż usługi operatorów Visa i Mastercard razem wzięte. M.in. dzięki temu tylko w 2021 roku Tencent wygenerował 86 miliardów dolarów przychodu i 35 miliardów dolarów zysku netto, co czyni go jedną z najbardziej dochodowych firm naszego globu.

To jednak nie wszystko, ponieważ Tencent zachęca też firmy do uruchamiania własnych miniprogramów za pośrednictwem WeChat. Następnie inwestuje miliony w te, które radzą sobie najlepiej, po czym sztucznie zwiększa ich widoczność, mnożąc kolejne zyski i inwestując je dalej. Za przykład niech posłuży DiDi, chiński odpowiednik Ubera. Za pośrednictwem WeChat Tencent promuje usługi firmy, dając jej w ten sposób nieuczciwą przewagę i sztucznie zwiększając wartość własnej inwestycji. Oczywiście nie tylko, ponieważ DiDi, korzystając z WeChat Pay, oddaje część opłat transakcyjnych od każdej dokonanej płatności.

W ślad za ogromnymi pieniędzmi z reguły podążają jednak potężne problemy. Paradoksalnie największym z nich jest… Komunistyczna Partia Chin. Opierając bowiem całe biznesowe imperium na Państwie Środka, Tencent jest całkowicie zdany na łaskę tamtejszego rządu. Stąd też ekspansja na Zachód, która zapewnia gigantowi częściową dywersyfikację działalności. I staje się coraz większym problemem, ponieważ wyjście Tencentu poza Chiny rozpoczęło jedno z największych szaleństw zakupowych w historii, które trwa do dzisiaj.

Kłopoty chińskich big techów: rząd chce ograniczyć użycie smartfonów wśród dzieci
Chiński Urząd ds. Cyberprzestrzeni ogłosił właśnie, że dostęp do smartfonów wśród dzieci do 18 roku życia powinien zostać ograniczony maksymalnie do 2 godzin dziennie. A to oznacza problemy dla firm takich jak Tencent i Alibaba. Ich akcje z dnia na dzień spadają.

Tencent – jak chiński gigant przeniknął na Zachód

Tencent swoją pozycję na rynku buduje przede wszystkim za pośrednictwem gier – dział zajmujący się nimi jest większy niż całe popularne firmy takie jak Nintendo czy Electronic Arts. Większość oryginalnych tytułów Tencentu bazująca na zachodnich pomysłach była jednak nadmiernie dostosowana do rynku chińskiego i często zawierała treści propagandowe. Szybko stało się więc jasne, że zamiast próbować promować własne gry za granicą, lepszym rozwiązaniem będzie znajdowanie dobrze zapowiadających się produkcji lub zespołów deweloperskich. A następnie inwestowanie w nie.

W ten właśnie sposób Tencent stał się właścicielem m.in. Riot Games i czterdziestu procent studia Epic Games; posiada także udziały w Ubisofcie, Activision Blizzard i wielu innych firmach produkujących najpopularniejsze tytuły na świecie. Dzięki temu chiński gigant decyzyjnie i finansowo współuczestniczy w tworzeniu takich gier, jak League of Legends, Fortnite, World of Warcraft, Clash Royale, Honor of Kings, PlayerUnknown's a nawet Roblox. Zawiaduje również firmą Grinding Gear Games, inwestuje w studio developerskie J.J. Abramsa i tworzy multiplayerowe tytuły dla LEGO. 

Na jego celowniku znalazła się także Polska. Tencent jest większościowym właścicielem firmy Techland (posiada 67% udziałów w kapitale zakładowym) i wykupił 1C Entertainment, do którego należy m.in. Cenega, QLOC oraz sklep internetowy z cyfrowymi grami Muve.pl. Chiński gigant zainwestował też w krakowskie studio The Parasight i wykupił ponad 20% Bloober Team.

Branża gier to jednak tylko część inwestycji. Tencent stał się jednym z największych akcjonariuszy Tesli oraz wykupił udziały Reddita i Discorda. Wywołało to zresztą spore obawy, że jeśli firma ma dostęp do danych użytkowników zarejestrowanych na tych platformach, to KPCh również. Żeby jednak oddać firmie co należne, w zdecydowanej większości wydaje się trzymać z daleka od działalności, w które inwestuje. Po prostu bierze udział w kapitale i nie angażuje się zbyt mocno.

Czy ktoś zatrzyma Tencent?

Inwestycje Tencentu w międzynarodowe studia gier były niezwykle dochodowe, ale miały też niechciane przez firmę konsekwencje w postaci nadmiernej uwagi. A tej CEO firmy Ma Huateng (znany też jako Pony Ma) nie lubi. W ostatnich latach Tencentowi bacznie przyglądała się choćby administracja Donalda Trumpa. Były prezydent USA zaczął prześwietlać WeChat i inne chińskie aplikacje w obawie o to, że KPCh mogłaby wykorzystać je do kradzieży prywatnych danych amerykańskich użytkowników lub cenzurowania wszelkich materiałów krytycznych wobec Chin i pomagania w szerzeniu dezinformacji.

Czy jednak zaszkodziło to Tencentowi? Nie. Strategia przejmowania mniejszościowych udziałów w międzynarodowych firmach zapewniła bowiem stosowną ochronę. Bo przecież nawet gdyby Stany Zjednoczone podjęły działania przeciwko Tencentowi, to raczej nie zablokowałyby Reddita lub Discorda tylko dlatego, że chińska firma zainwestowała w nie dużo pieniędzy.

Tak naprawdę cios prosto w serce wyprowadzony został przez chiński rząd, który przeraził się, jak wielką władzę i technologiczny monopol posiada Tencent. W 2021 roku firma znalazła się w gronie podmiotów, które otrzymały ogromne kary finansowe sięgające miliardów dolarów. Partia przez lata pozwalała wielkim firmom technologicznym na niemal swobodne panowanie, jednak w praktyce była mocno zaniepokojona tym, jak potężne stają się niektóre z nich.

Dlatego poza karami finansowymi i zmuszeniem części kadry kierowniczej do ustąpienia ze stanowisk, wprowadzono także nowe regulacje ograniczające władzę niektórych z firm z sektora Big Tech. W konsekwencji ceny akcji chińskich przedsiębiorstw zaczęły spadać, rozpoczęto dochodzenia antymonopolowe, a nowe umowy przejęć lub wykupu zostały zablokowane lub tymczasowo wstrzymane. Tencent stracił wówczas ponad 500 miliardów dolarów ze swojej kapitalizacji rynkowej, czyli ponad połowę swojej wartości.

I choć wspomniane problemy istotnie zahamowały wzrost firmy, to ostatecznie nie spowodowały tąpnięcia, które zagrażałoby jej dominacji. W ciągu ostatnich kilku lat, owszem, doszło do kilku redukcji i zmian personalnych na stanowiskach, ale nie wpłynęło to na ostateczny cel w postaci międzynarodowej dominacji. Problemy nie miały też większego wpływu na wizerunek Tencentu. Niedawno Visa rozszerzyła z nim swoją współpracę – za sprawą partnerstwa użytkownicy aplikacji WeChat będą mogli otrzymywać przekazy pieniężne w swoich cyfrowych portfelach. Ma się to odbywać szybko dzięki wykorzystaniu rozwiązania Visa Direct.

)

Świetnie! Twoja rejestracja się powiodła.

Witaj z powrotem!

Twoja rejestracja w Digitized - magazyn dla ludzi w cyfrowym świecie zakończyła się sukcesem.

Sukces! Sprawdź swoje konto e-mail w poszukiwaniu magicznego linku do logowania.

Sukces! Twoje informacje rozliczeniowe zostały zaktualizowane.

Twoje informacje rozliczeniowe nie zostały zaktualizowane.